|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha
|
Wysłany: Pon 15:05, 17 Kwi 2006 Temat postu: Czy Mer Tarrant jest odważny? |
|
|
|
No właśnie. Jak odpowiedzielibyście na to pytanie? Co kieruje Tarrantem? Odwaga, pozwalająca stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami mordu na własnej rodzinie (i przetrwać), lub zmierzyć się z najstraszniejszymi istotami Erny, a wreszcie zdecydować się na własną śmierć dla dobra ludzkości na Ernie? Czy strach - makabryczny, wszechogarniający strach przed śmiercią, a potem przed potępieniem i Piekłem? Ciekawa jestem, jak uważacie?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark
|
Wysłany: Śro 22:05, 26 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
|
Według mnie na początku Tarrantem kierowała żądza fae a także wielkiej mocy i nieśmiertelności, dlatego właśnie zamordował swoją rodzinę... a jednak... specjalnie zrobił to w ten sposób aby przy tym nie było jego syna, który przeżył a sam Gerald mógł przyglądać się losom rodu Tarrantów.
Składając przysięgę Ciani a potem pod wpływem hmm... (agresji,agonii) atakuje ją a ona zostaje porwana... Wyrusza w podróż razem z Damienem i punktem honoru jest ocalenie kobiety której poprzysiągł, że jej nie skrzywdzi. Itd, itd... przebywając tyle czasu z Damienem, który zmienił jego psychikę nagle uświadamia sobie, że przecież on żył i powinien żyć dla ludzi i dla Erny a nie dla siebie i rodu Tarrantów... Naraża się na niebezpieczeństwa Erny, potępienie demonów, poświęca się dla Erny, On nieśmiertelny oddaje życie za śmiertelników których zbawia i ratuje, co przypomina nam dzieje Chrystusa zresztą... Jest męczennikiem... Ale wie że zrobił słusznie i na koniec wygrał z samym sobą, demonami,Erną, a pokłonił się Bogu któremu winien był pokorę...
No więc na koniec dodam że to Damien przywrócił Geraldowi świadomość tego kim był i kim powinien być...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha
|
Wysłany: Czw 9:55, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
|
Masz rację, zwłaszcza z tym pragnieniem fae, ale i tak podrążę ten temat dalej. Czego jest w nim więcej: odwagi czy lęku? Bardziej się boi, że umrze, czy bardziej jest gotów rzucić wyzwanie każdemu przeciwnikowi, nieważne jak groźnemu?
No i ta mesjańska uwaga Twoja bardzo słuszna:) <uwaga, zaraz nastąpi bezczelne chwalenie się:> he he napisałam kiedyś artykuł o antybohaterach SF jako Mesjaszach i Tarrant występował jako jeden z kluczowych przykładów... Nawet mi to wydrukowali w "Ubiku"...
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lidzbark
|
Wysłany: Czw 21:01, 27 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
|
W nim był na pewno lęk przed śmiercią, jaki i odwaga... a wyglądało to w ten sposób że ten lęk stopniowo przeradzał się w odwagę, co Gerald udowodnił na końcu 3 tomu...
A wszystko to zawarte w motywach przysięgi, honoru, odwagi, poświęcenia oraz wierności...
ehh musze wypożyczyć TZO bo nie mogę zbytnio przytoczyć fragmentów i je rozwinąć...
no chyba że ktoś ma scana lub ebooka?
prosiłbym o link jak coś
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:30, 24 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
|
Och! Rozmowy o Tarrancie chyba polubię najbardziej...
a co do zaczętego tematu... Nie ograniczałabym listy czynników, którymi kierował się Łowca do dwóch: odwaga czy strach... Było ich przecież tak wiele...
Myślę że Gerald Tarrant początkowo (!) kieruje się strachem. Strachem przed śmiercią!
„Był adeptem. Jednym z pierwszych. Pewnego dnia... załamał się. Nikt nie wiedział dlaczego(...)Jednak ci, którzy przeszukiwali zamek Merenthy po zniknięciu neohrabiego znaleźli ciała członków Jego rodziny, bestialsko zamordowanych.”
A przecież tak bardzo ich kochał i niewątpie w to! Jednak zabił – a sposób w jaki to uczynił ukazuje jak bardzo bał się śmierci. Faktem jest także to iż chciał zobaczyć jak dalej będzie rozwijał się Kościół – Jego Kościół – ponieważ jak wiadomo to On stworzył podstawy wiary, był ich Prorokiem. Chciał także zobaczyć jak jego ród poradzi sobie w przyszłości. Jednak nie tym kierował się wyruszając do Nowoatlantydy. Przecież gdyby nie Calesta, który próbował zabić Łowcę i to w Jego własnym królestwie Gerald pewnie nie ruszyłby się z Puszczy na krok;)
A później do strachu doszedł jeszcze gniew, złość, ze „jakiś” demon może jakkolwiek mu zagrażać. Nie zapominajmy przecież o „dzikiej dumie” i arogancji Geralda Tarranta. Bardzo wymowna jest scena, kiedy Karril odmawia udzielenia informacji o Caleście...
„Ramiona adepta drżały, nieznacznie, lecz wymownie. W ciągu ich długiej – bo trwającej prawie dziewięć wieków znajomości Karril nigdy nie wiedział Łowcy tak zdenerwowanego. Nigdy nie widział, by był tak bliski utraty panowania nad sobą.
Nie panuje nad sytuacją, pomyślał demon. I nie może tego znieść. Z tym jednym nigdy nie mógł się pogodzić.”
Więc mamy strach i gniew a to już bardzo dużo jeśli chodzi o Tarranta. Odwaga? Oooo! Jej Gerald Tarrant miał bardzo dużo i moim zdaniem łączyła się ona głównie z honorem (Tom I). Przykładem jest poświecenie się Geralda by uratować Lady Ciani. Wydał się na pastwę słońca by utworzyć drogę ucieczki. Na to trzeba było ogromnej odwagi.
A tak przy okazji... mam ciekawy cytat o honorze Geralda...
„(...)Spoiwo, które trzyma wszystko w całości. Ostatni żywy fragment jego ludzkiej tożsamości. Gdyby go utracił... byłby tylko demonem bez duszy. Martwym... mimo wszelkich zabiegów i starań. Bezwolnym narzędziem piekieł.” i „ Honor ściśle związany z przetrwaniem”
Jak widać honor odgrywa tu dosyć ważną rolę.
A jeśli chodzi o to, co kierowało nim przy podjęciu decyzji o oddaniu swego życia za śmierć Calesty...
Hmm... Bardzo ostrożnie używałabym określenia wybawiciel ludzkości, Chrystus, męczennik itd. To kompletnie nie pasuje mi do postaci jaką jest GERALD TARRANT - NEOHRABIA MERENTHY! Moim zdaniem zrobił to kierowany tak wielkim gniewem, nienawiścią oraz duma że nic nie mogło go powstrzymać... I nie sądzę by myślał tylko o ludziach, których swoim czynem uratował... On po prostu musiał coś takiego uczynic...
zastanawiam się tylko co się stało z jego strachem przed śmiercią, a raczej przed tym co czekało Go po śmierci... Sądzę że to iż udało mu się przeżyć piekło, które sam stworzył ułatwiło mu wybór tej altruistycznej drogi. Poza tym został mu w końcu jeden miesiąc... nie miał żadnych nadziei na to ze przeżyje... A że był dumny, arogancki, uparty, odważny i na dodatek „Łowca nigdy nie lubił przegrywać” stwierdził, że śmierć w TAKI sposób pozwoli mu przynajmniej wygrać z Calestą co było Jego jedynym celem przez ostatnie lata. Jak mógł nie skorzystać z takiej okazji...? W końcu sam powiedział:
„Lekceważysz mnie. (...) Nigdy mnie nie lekceważ.”
A Damien stwierdził (Tom I):
„Gdyby musiał, zostałby tu, znosząc ból, aż Ogień spaliłby go na popiół. Byle tylko dowieść swego (...) Dlatego jest tak piekielnie niebezpieczny.”
Wiec ja bym bardziej określiła jego altruistyczny uczynek jako sposób by „dowieść swego”.
Biorę także pod uwagę to, że przy dość niemiłym spotkaniu Geralda z Andrysem Łowca poświęcił swoją tożsamość ale nie „życie”. Nie chciał umierać, nigdy... Ale to było jedyne rozwiązanie by zniszczyć Calestę. Wolał umrzeć niż żyć ze świadomością o istnieniu demona, który zagrażałby Jego egzystencji.
Oh! toche za bardzo sie rozpisałam :/ wybaczcie;)
Post został pochwalony 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha
|
Wysłany: Nie 2:22, 28 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
|
UWAGA:
korzystając (po raz pierwszy) ze swoich uprawnień moderatora pozwoliłam sobie przenieść dyskusję o G.T. jako postaci mesjańskiej (lub nie:)) do nowego wątku.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anzha Lyu dnia Nie 2:28, 28 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Administrator
Dołączył: 17 Kwi 2006
Posty: 134
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: The city of Merentha
|
Wysłany: Nie 2:27, 28 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
|
Shadow napisał: | Och! Rozmowy o Tarrancie chyba polubię najbardziej...
a co do zaczętego tematu... Nie ograniczałabym listy czynników, którymi kierował się Łowca do dwóch: odwaga czy strach... Było ich przecież tak wiele...
|
tak, wiem i zgadzam się z Tobą całkowicie - i właśnie dlatego, że było ich tak wiele (na czele z ciekawością ), chciałam zacząć własnie od tych dwóch - odwagi i strachu. Wydaje mi się, że postać Tarranta zasadniczo budowana jest na kontrastach i w związku z tym dualizm odwagi/lęku jest dla tej postaci bardzo ważny. Moim zdaniem najbardziej fascynująca jest w tym wszystkim paradoksalność jego motywów: Tarrant ze strachu (przed śmiercią, a potem przed piekłem) zdecyduje się na każdy czyn, nawet taki, który wymaga szaleńczej, nieludzkiej odwagi (np. decyzja o próbie zabicia Iezu). Wydaje mi się zresztą, że takich "par przeciwieństw" jest w jego charakterystyce więcej (skrajny egoizm, będący źródłem poświęceń dla dobra innych - patrz Narilka, skrajny pragmatyzm narzucający konieczność nieracjonalnego postępowania - patrz decyzja o podjęciu walki z Calestą etc.).
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Dołączył: 16 Cze 2009
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 21:53, 16 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
|
moim zdaniem tarrant kierowal sie (na poczatku) ciekawoscia- co bedzie dalej z kosciolem ktory stworzyl. Ale potem czyli ten okres czasu gdy sobie zyl/nie zyl w puszczy wszystko stalo sie rutynom i zaczelo go nudzic. Gdy spotkal damiena pomogl mu poniewaz eeee....... chyba zapomnialem czemu ale to chyba chodzilo o przysiedze zlozonej mer ciani.Nastepnie poplynal z damienem na inny kontynent z zemsty niczego wiecej ,a w ostatniej czesci tj. korona cieni popelnil akt najwyzszego altruizmu- heroizmu poniewaz i tak wiedzial ze jesli nic nie zrobi to umrze a tak to przynajmniej zginie prubujac.
Reasumujac sadze ze kierowal sie on (tarrant) rozumem i wbrew pozorom i swej demonicznej naturze jest on podobny, moze nawet taki sam, jak zwykli ludzie poniewaz tak jak pisalem wyzej kierowal sie on typowo ludzkimi przekonaniami i pobudkami
c.b.d.o.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|